Smutna rzeczywistość mam kpi polega między innymi na tym, że gdy ich pociechy słodko śpią, one muszą wstawać na nocne ściąganie by utrzymać laktacje na odpowiednim poziomie lub w ogóle. Ja właśnie jestem w trakcie sesji z laktatorem, a wolną ręką bloguję, łącząc się w bólu wiecznego niewyspania z wszystkimi mamami karmiacymi piersią inaczej :) I tak już niedługo pół roku będzie trwała moja przygoda ze ściąganiem mleka, a na początku wątpiłam czy uda mi się karmić własnym mlekiem choć dwa tygodnie. Jedno jest pewne dla dobra i odporności dziecka warto jest wstawać, a gdy wyregulujemy naszą laktację, możemy wydłużać nocne przerwy i spać spokojnie, nie martwiąc się o mleko dla naszej pociechy :)
Pozdrawiam wszystkie mamy, które właśnie ślęczą nad laktatorem i życzę dużo wytrwałości :p
Masz racje! Jak jest pokarm to dla dobra dziecka warto wstawać i ściągać pokarm. Mnie to czeka jak zacznę studia zaoczne to bede musiała przygotować pokarm na cały dzien, bedzie fabryka mleka ;)
OdpowiedzUsuńŻyczymy powodzenia, pamiętaj, że ściąganie to wcale nie taka latwa rzecz i nie zawsze starcza mleka by jeszcze je odłożyć. Radzimy juz teraz zadbać o laktację :)
UsuńZapraszam pod mój nowy adres www.muminpatchwork.blogspot.com :)
UsuńWow ile ml!!!!! Też bym tak chciała
OdpowiedzUsuńTe czasy już za nami, przez nietolerancję laktozy musiałyśmy zrezygnować :(
UsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń