Tak wygląda moja arena ćwiczeń, nie mam dużo miejsca ani sprzętów, ale jakoś idzie :) Co do postanowień noworocznych, to nie podjęłam żadnego nowego, poza kontynuacją tego listopadowego, z którego do zrzucenia pozostała mi jeszcze połowa, czyli drugie 10 kg, ale z całego serca wierzę, że tym razem mi się uda.
Sylwester minął mi... fatalnie. Nagle, jakieś hormony mi podskoczyły i zupełnie straciłam humor. Północ przespałam. Na imprezę pojechałam o drugiej nad ranem i wtedy mi się polepszyło.
Dzisiaj muszę się skupić na studiach, jutro zjazd :)
Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają i dopingują mnie w moich zmaganiach z dietą i macierzyństwem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszamy do wyrażenia swojego zdania :)