środa, 3 września 2014

Akcja okołoporodowa. Ściąganie mleka - początki.

Do szpitala zostałam przyjęta 5 maja, ze skierowania. Przyjmowała mnie matka koleżanki z gimnazjalnej klasy, która uważała że sprowadzam jej córkę na złą drogę. Udawała, że mnie nie pamięta, ale patrzyła takim "pogardliwym" wzrokiem. co moje przyjęcie uczyniło jeszcze bardziej niemiłym. Lekarka mnie przebadała, stwierdzając że oznak porodu brak, rozwarcia brak, ale że na ten dzień miałam termin to zostawiła mnie już w szpitalu.
Słuchałam przez pięć dni dźwięków odbywających się porodów, po czym postanowiono podłączyć mi kroplówkę. Cała rodzina czekała w napięciu, jednak pojawiło się tylko kilka skurczów, po czym cała akcja zatrzymała się. W niedzielę ponownie podłączono mi kroplówkę, po około godzinie odeszły mi wody, a całą resztę bólu i innych dolegliwości oksytocyna wyparła już mojej pamięci. W każdym razie, po ciężkiej przeprawie, około godziny 18 na świecie pojawiła się Maja. Chwilkę poleżałyśmy razem,a potem zabrano ją na badania.



Prawidłowo, według zaleceń, miano mi ją odnieść do 2 h. Czas ten jednak się wydłużył. Tutaj zaczyna się początek naszych problemów z karmieniem piersią. Nikt nie pomógł mi jej przystawić w tym czasie, a obie byłyśmy tak wykończone, że szybko zasnęłyśmy, po krótkiej drzemce Maję zabrano do sali noworodków. Nie mogłam spać całą noc z nadmiaru wrażeń, drugiego dnia od rana rozpoczęły się próby przystawiania małej. Jednak znów schody, okazało się, że ja mam wklęsłe brodawki, a ona lekko cofniętą szczękę. Bardzo, ale to bardzo trudno było mi ją przystawić. Samodzielnie w ogóle nie mogłam  temu podołać, jedynie położna siłą, tak mnie naciągała by mała chwyciła, a ona i tak po kilku sekundach puszczała.
W nocy zaczęto podawać jej mm, butelką ze smoczkiem, co wpływa na to, że dziecko później z piersi, z której leci wolniej i trzeba się namęczyć nie chce ssać. To szpitala przyniesiono mi mój latator (silikonowy lovi, kupiony tak na zaś), nie mogłam jednak ściągnąć więcej niż kilka kropel, a mała wciąż płakała z głodu.
Zaczęła dręczyć mnie biegunka, w szpitalu całkowicie zignorowano tą dolegliwość i wypisano mnie do domu, z zaleceniem zakupu mm. Ja myślałam, że ta biegunka  w wyniku stresu, taka poporodowa sprawa. Jednak biegunka nie ustępowała. Nie miałam siły jeść, wszystko przeze mnie przelatywało, mój brzuch wydawał straszne dźwięki. Przypomniało mi się, że podczas mojego pobytu w szpitalu, jedna dziewczyna w ciąży miała podobnie (powiedziano jej że to dlatego że zaraz będzie rodzić), musiała mnie zarazić, była to grypa jelitowa. W ciągu tygodnia od mojego powrotu zaraziłam całą rodzinę, moja babcia oraz półtoraroczna córka kuzynki trafiły do szpitala. Ja to mleko które odciągałam musiałam wylewać, ponieważ brałam Stoperan i inne medykamenty.

Mój pierwszy latator- lovi silikonowy

Byłam strasznie przemęczona, zestresowana, przerażona, że zarażę Maję. Mój pokarm zanikł.
Na wizycie pojawiła się u mnie położna i poleciła femaltiker, kupiłam zaczęłam bardzo skrupulatnie ściągać mleko, co 1,5 h przez 30 minut ściągałam mleko, w dzień i w nocy. Zamówiłam laktator elektryczny lovi, ponieważ moim silikonowym nie dawałam rady. Po około dwóch tygodniach walki udało mi się całkowicie odłożyć mleko modyfikowane. Maja je tylko moje mleko, niestety z butelki.
Zaczynałam od metody 7-5-3, która polega na ściąganiu kolejno z każdej piersi po 7, 5 i 3 minuty, jest to metoda bardzo przydatna przy relaktacji.

Laktator dwufazowy lovi prolactis

Mam za złe, wszystkim tym lekarzom, ze zignorowali moje skargi, że wypuścili mnie do domu, moja babcia przez tą chorobę prawie umarła, córka mojej kuzynki musiała być kłuta i leżeć. Straciłam wiarę w polską służbę zdrowia.


A jakie wy miałyście problemy po wyjściu ze szpitala?

Dla mam ściągających mleko polecam grupę na facebook'u - Mamy ściągające mleko (karmienie piersią inaczej). Tutaj adres strony:
https://www.facebook.com/groups/1379396042318005/?fref=ts


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszamy do wyrażenia swojego zdania :)