środa, 3 września 2014

Przestroga przed doktorami

O ciąży dowiedziałam się we wrześniu rok temu. Mimo, że wiedziałam, że jest to oczywista konsekwencja niezabezpieczania się byłam w ogromnym szoku, przez kilka godzin płakałam. Nie wiedziałam który dokładnie to tydzień, więc postanowiłam szybko zapisać się do ginekologa, by zdążyć przed 10 tygodniem. Większość lekarzy była jeszcze na urlopie, więc znalazłam mojego doktora M. Prowadził mnie przez całą ciążę, lecz drugi raz nie potraktowałabym całej sprawy tak lekkomyślnie i zmieniła lekarza przy pierwszych wątpliwościach.



Doktor M przez całą ciążę zrobił mi USG trzy razy, żadnego ze zrobionych zdjęć powiedział, że mi nie wyda. Nie mam pamiątki :(.
Zawsze spóźniał się do pracy około 30 minut.
Doktor wielokrotnie źle wypisywał mi skierowania, jak i kwitki urzędowe, przez co musiałam wracać i prosić go o poprawę, potrafił na mnie nakrzyczeć, bo zawracam mu głowę. Mylił zarówno dane osobowe, jak i zalecenia medyczne.
Doktor kłócił się z wynikami z laboratoriom, wysyłał mnie do specjalistów wmawiając kolejno toksoplazmozę, jak i cukrzycę, pomimo dobrych wyników testów. Gdy wracałam mówiąc mu, że jestem zdrowa stwierdzał, że on by się kłócił.
Gdy mówiłam mu o moich dolegliwościach, które mnie niepokoiły mówił, że to nie jego wina i niczego nie sprawdzał.
Powiedział mi, że nie powie jakiej płci jest dziecko, bo nie umie czytać tego z USG (starszy lekarz, około 30 lat w zawodzie).
W dniu planowanego terminu porodu, chcąc się mnie pozbyć wypisał mi skierowanie, mówiąc że już rodzę i wysłał do szpitala. Spędziłam tam niepotrzebnie tydzień, tłumacząc się z decyzji mojego lekarza przed całym personelem i patrząc na ich kpiące miny, gdy każdego dnia stwierdzali, że nic nawet nie wskazuje na to by poród miał się  zaczynać. Urodziłam w końcu dopiero po trzech kroplówkach.
Jedynym plusem tej sytuacji było to, że moje dziecko w końcu było prawidłowo monitorowane. Miałam okazję słuchać jej serduszka na ktg, o którym mój doktor w ogóle nie pomyślał.


Miałam bardzo wiele szczęścia, że moje dziecko urodziło się zdrowe. Nie wiedziałam, że lekarz może być tak niekompetentny i że powinnam się temu przeciwstawiać. Jeżeli wasz lekarz też zachowuje się dziwnie, bez wahania zmieńcie go na kogoś poleconego, to chwilka papierkowej roboty, a możecie dziecku uratować zdrowie lub nawet życie. 


Ten wpis niech będzie przestrogą, moją lekcją dla was :)

A jacy byli wasi lekarze?





3 komentarze:

  1. Girls2:
    Nie narzekałam na lekarza ginekologa.
    Powinnaś była zmienić lekarza, tyle szczęścia w nieszczęściu, że malutka bez zarzutów dla personelu przyszła na świat i jest zdrowa! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałyśmy bardzo dużo szczęścia jeśli o to chodzi :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszamy do wyrażenia swojego zdania :)